Niedawno skończył mi się mój ulubiony peeling z Sylveco ( recenzja tutaj) i pomimo, że szukałam go w kilku aptekach i sklepach z ekokosmetykami nigdzie go nie dostałam. Wybrałam się więc do Rossmanna i do mojego koszyka wpadł Peeling z Garniera. Sama nie wiem dlaczego sięgnęłam akurat po niego, bo za dużą fanką kosmetyków Garniera nie jestem i w ogóle bardzo rzadko sięgam po kosmetyki drogeryjne. Jesteście ciekawa jak sprawdził się u mnie ten peeling? Zapraszam do recenzji :)
Od producenta:
Peelingująca formuła żelu oparta na oczyszczającym kwasie salicylowym zawiera złuszczające drobinki, by dogłębnie oczyścić pory i pomóc zmniejszyć niedoskonałości.
Formuła z wyciągami z grejpfruta i granatu oraz pochodną witaminy C wyselekcjonowanymi z uwagi na właściwości oczyszczające i energizujące sprawia, że żel skutecznie oczyszcza cerę i przywraca jej blask.
Apetyczny zapach żelu otula skórę mgiełką świeżości, z cytrusowymi i kwaskowatymi nutami.
Efekt: intensywnie oczyszczona i wygładzona skóra, niczym po "zastrzyku" energii, staje się widocznie piękniejsza i pełna blasku.
Skład:
Opakowanie:
Żel peelingujący znajduje się w 150 ml tubce z otworem typu klik. Szata graficzna opakowania jest w soczystych kolorach pomarańczy. Opakowanie aż krzyczy z półki ,, kup mnie" i pewnie głównie dlatego go kupiłam, chwyt marketingowy.
Jego cena to około 15 zł
Konsystencja/ Zapach:
Konsystencja żelu jest dosyć gęsta, dobrze trzyma się dłoni, nie spływa z twarzy. Niestety peelingujące drobinki są tak malutkie, że na początku w ogóle ich nie czułam
Zapach jest prawdziwą bombą energetyczną, cudownie grapefruitowy. Dzięki temu używanie tego żelu to prawdziwa uczta zapachowa dla naszego nosa.
Moja opinia:
Żelu używałam raz w tygodniu, uważam, że to odpowiednia dawka złuszczenia dla mojej tłustej cery.
Na początku byłam zachwycona tym żelem, ponieważ moja cera po każdym użyciu stawała się gładsza jakby czystsza. Niestety po jakimś czasie po każdym użyciu żelu występowało zaczerwienienie twarzy, skóra miejscami zaczęła się nawet łuszczyć, Skróciłam, więc czas masowania skóry i wtedy zaczerwienienie ustąpiło, ale skóra mimo tego i tak nie wyglądała najkorzystniej. Po innych peelingach np. z Sylveco skóra była naprawdę dogłębnie oczyszczona, gładka i miła w dotyku. W tym peelingu mi tego brakowało, bo efekt taki uzyskiwałam tylko na początku jego stosowania ;/
Podsumowując, Żel nie powalił mnie na kolana i na pewno już do niego nie wrócę ;/
Strony
Konsultantka avon
Jeśli lubisz kosmetyki i dodatkowo chciałabyś związać z nimi swój wolny czas to marka Avon wychodzi Ci na przeciw- zostań KONSULTANTKĄ AVONU . Dzięki temu będziesz mogła skorzystać z rabatów do 45% (wysokość rabatu zależy od wartości zamówienia) kupując kosmetyk dla siebie a jako konsultantka sprzedając produkty marki Avon zarabiasz pieniądze! Wszystko zależy od Ciebie. Możesz połączyć kupowanie z rabatami dla siebie z zarabianiem lub tylko kupować! Rejestracja jest całkowicie za darmo. Zachęcam do zajrzenia na stronę Avonu. Znajdziesz tam więcej informacji, a gdy się zdecydujesz, wypełnij formularz znajdujący się na stronie! :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Nie miałam, ale już dawno nie używam tego typu produktów :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie sięgam po takie produkty z tego względu, że mają w sobie dosyć dużo SLS i bardzo wysuszają skórę twarzy. Zamiast pomagać , robią wiele złego.
OdpowiedzUsuńPolecam naturalne produkty :)
Pozdrawiam :*
nie lubię takich produktów, dla mnie są zbyt agresywne ;/
OdpowiedzUsuńJa to generalnie boję się peelingów wszelakich właśnie przez te podrażnienia :).
OdpowiedzUsuńTeż stosowałam i uważam, że to średniak. :-)
OdpowiedzUsuńmysle ze zapach by mnie kupil :) nie wiem jednak czy bylby odpowiedni do mojej cery, ale siostrze chetnie go polece:)
OdpowiedzUsuńNiestety Garnier mi nie służy :( Próbowała już różnych kosmetyków i za każdym razem jestem niezadowolona.
OdpowiedzUsuńNie miałam go jeszcze. Nie jest chyba taki zły.
OdpowiedzUsuńMnie też wysuszał i w ogóle szału nie było, z tych drogeryjnych peelingów chyba tylko Nivea i Clean&Clear mają sensowne produkty, przynajmniej ja mam takie wrażenie.
OdpowiedzUsuńAle w ogóle Garnier budzi mieszane uczucia ;)
nie lubię drogeryjnych produktów do twarzy i ich nie używam od ponad dwóch lat, natomiast z Garniera kocham szampony! :3
OdpowiedzUsuńProponuję żel peeling od Nivea:) Ja go używam nawet 4 razy w tygodniu i nie zauważyłam żadnych podrażnień ani zaczerwień.
OdpowiedzUsuńbrzmi niedobrze :) nie chciałabym czegoś takiego na mojej skórze :)
OdpowiedzUsuńA początki wydawały się być obiecujące... :)
OdpowiedzUsuńmoja siostra go miała, ja go nie używałam :)
OdpowiedzUsuńJeszcze go nie używałam, ale słyszałam wiele dobrego o nim.
OdpowiedzUsuńraczej nie dla mnie
OdpowiedzUsuńZ garnierem to ja już się dawno nie widziałam.
OdpowiedzUsuńja tak samo i nawet mnie nie kusi powrót ;)
UsuńMam podobnie :P
UsuńJakoś nie jestem fanką produktów do twarzy marki Garnier ;)
OdpowiedzUsuńobstawiam, że u mnie by się sprawdził. lubię wszystko z kwasem salicylowym ;)
OdpowiedzUsuńNiemiła niespodzianka z tym zaczerwienieniem ;/
OdpowiedzUsuńTwarz myję stosując ocm, a jeśli chodzi o ścieranie martwego naskórka, to wolę tradycyjny peeling :)
OdpowiedzUsuńja dużo używam kosmetyków z tej firmy ;) zapraszam do nas: http://lazystrawberries.fan-strefa.pl/
OdpowiedzUsuńGarnier lubię, ale kosmetyków do twarzy raczej nie, ponieważ są za mocne dla mnie :)
OdpowiedzUsuńGarnier zawsze mnie uczula , albo prawie zawsze o tak, żaden ich żel nigdy mi nie podpasował
OdpowiedzUsuńNie znam, ciekawi mnie jego zapach.
OdpowiedzUsuńkiedyś lubiłam żele do mycia buzi z garniera, ale wieki już żadnego nie miałam
OdpowiedzUsuńmiałam kiedyś i lubiłam :)
OdpowiedzUsuńTam jest pochodna formaldehydu w składzie, one mnie uczulają...
OdpowiedzUsuńNie miałam go jeszcze. Aktualnie używam żel z Lirene.
OdpowiedzUsuńojej, spodziewałam się lepszego działania.
OdpowiedzUsuńPoczątkowo też byłam z niego zadowolona, później wystąpiło podrażnienie i go wyrzuciłam :)
OdpowiedzUsuńUu to nie ciekawie, ja z garniera używam tylko płynu micelarnego i jestem z niego bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńKochana mogłabyś poklikać u mnie w najnowszym poście o TU ? Byłabym wdzieczna :)
Obserwuję.
Pozdrawiam,
PatrisyaStyle
Szkoda, że okazał się bubelkiem :(
OdpowiedzUsuńwww.blackarrotmakeup.blogspot.com
Też mam tłustą cerę, ale skoro nie polecasz to na pewno nie kupię. :)
OdpowiedzUsuńtzanetat.blogspot.com
Szkoda, że się nie sprawdził, choć osobiście lubię kosmetyki tej firmy.
OdpowiedzUsuńSzkoda bo u mnie dobrze się sprawdzal, ma fajny zapach :-)
OdpowiedzUsuńGdzieś go chyba widziałam - dobrze, że go nie kupiłam skoro nie należy do najlepszych.
OdpowiedzUsuńJa od kiedy poznałam pianki to po żele już nie sięgam.
OdpowiedzUsuńnie kojarzę w ogóle tego żelu, szkoda że się u Ciebie za bardzo nie spisał, mimo pięknego zapachu :)
OdpowiedzUsuńNie znam go. ;) Szkoda, że się nie sprawdził.
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam ten żel, ale zwykły, bez tych drobinek peelingujących. Zapach śliczny, ale trochę wysuszał. Teraz jestem wierna Iwostinowi, jest delikatniejszy i dobrze oczyszcza;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tego typu produkty , chętnie wypróbuję . Plus za zapach !!!:)
OdpowiedzUsuńMiałam go kiedyś :) zadowolona z niego niestety nie byłam :P Jedynie zapach przypadł mi do gustu...
OdpowiedzUsuńNie przepadam za kosmetykami tej marki, poza płynem dwufazowym do demakijażu, także raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńja pewnie także go nie kupie:)
OdpowiedzUsuńmiałam go ale po stosowaniu żadnej rewelacji na mojej buzi nie zauważyłam :)
OdpowiedzUsuń